niedziela, 1 maja 2011

Co to za sekret?

Jak wielu, naprawdę wielu, ludzi, tak i ja od kilku lat marzę o lepszym życiu. Nie będę Was okłamywać - naprawdę od kilku lat mam wrażenie, że utknęłam w jakimś trójkącie bermudzkim. Przeżywam swój dzień świstaka, ale ciągle nie mogę się pogodzić z tym, że to już koniec, to wszystko co mnie w tym zasranym życiu czeka.

Od lat staram się podnieść moja podupadłą firmę, znaleźć patent na siebie, rozbudzić w sobie pasję, czy mieć po prostu fajne życie. Zamiast tego przeżywam frustrację i rozczarowanie sobą.

Stąd moją uwagę od lat przyciąga tzw. literatura motywacyjna. Kupuję i czytam, szukam ciągle nowych, mam  nadzieję odkryć książkę mojego życia, książkę która to życie zmieni. Jak jakiś psychol stosuję magiczne metody, opisane przez kolejnych samozwańczych guru i ... nic.  Czy to znaczy, że metoda nie działa? spróbuj to powiedzieć takiemu guru! albo jednemu  z jego zagorzałych wyznawców! odsądzą Cię od czci i wiary i za szamanem pójdą w ogień. To nie metoda nie działa tylko na pewno ja: albo za mało przyciągałam, albo za mało wierzyłam, albo słabo wizualizowałam, albo tak naprawdę tego nie chce, albo tak naprawdę nie jest to dla mnie dobre. Albo jestem po prostu wredną sfrustrowaną babą i z takim podejściem to nic nie zdziałam. A kolejny guru kosztem moim i innych wyznawców, kupuje sobie kolejny samochód lub dom w Kaliforni.
Mało tego - ten guru ma czelność o tym pisać "Jak przyciągnąłem samochód", lub pokazywać swoją przyciągniętą posiadłość - a my się cieszymy jak głupki "oh John, jesteś fantastyczny".

Tak to jest ze wszystkimi religiami, że człowiek w końcu zaczyna sobie zadawać pytania. I ja je sobie zadaję właśnie teraz. I wnioski stawiają mnie w nie najlepszym świetle.

To moje - i Twoje - rozbudzone nadzieje na lepszą przyszłość wybudowały im te domy, sfinansowały samochody. Jeden z drugim napisze "jak przyciągnąłem 30.000 dolarów" i tysiące ludzi rzucają się na te wiedzę jak ogary na, no nie wiem na co się rzucają ogary, ale obiło mi się o uszy że się rzucają.
I dzięki temu że się rzucamy, guru ma znowu o czym pisać - znowu przyciągnął. Będzie kolejny bestseller.

Otóż nie, ja wysiadam z tego pociągu donikąd. Jeśli mam kupować samochód czy posiadłość - niech to będzie mój samochód czy moja posiadłość? Czy taki guru, jeden z drugim, chce przyciągnąć moich komorników? Nie sądzę.

Mam zamiar rozprawić się, tu w tym miejscu, z mitami, ze samozwańczymi guru i z innymi kłamstwami na temat dochodzenia do bogactwa (figury, szczęścia, męża -niepotrzebne skreślić).

Liczę się z tym, że spłonę na stosie jak każda czarownica, ale tak to już ze mną jest - gdy mną telepie, nie potrafię się przymknąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz